Frackowiak Law https://www.frackowiaklaw.pl Adam Frąckowiak Kancelaria Radcowska Fri, 25 Feb 2022 11:54:04 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.5.15 https://www.frackowiaklaw.pl/wp-content/uploads/2020/10/cropped-fav-frackowiak-32x32.jpg Frackowiak Law https://www.frackowiaklaw.pl 32 32 Dokumentacja medyczna a psycholog i psychoterapeuta. Co musisz wiedzieć! https://www.frackowiaklaw.pl/dokumentacja-medyczna-a-psycholog-i-psychoterapeuta-co-musisz-wiedziec/ Fri, 25 Feb 2022 09:51:34 +0000 https://www.frackowiaklaw.pl/?p=703 Dokumentacja medyczna a psycholog i psychoterapeuta. Co musisz wiedzieć! Czytaj »

]]>

Dokumentacja medyczna a psycholog i psychoterapeuta.
Co musisz wiedzieć!

Dokumentacja medyczna jest w prawie polskim ściśle określona. Jedocześnie jednak pojawiają się wątpliwości czy i w jakim zakresie dokumentacja medyczna dotyczy psychologa i psychoterapeuty. W tym wpisie postaram się odpowiedzieć na to pytanie. Wyjaśnię również jak do dokumentacji prowadzonej przez psychologa czy psychoterapeutę ma się RODO, a także jak w tym kontekście przygotować swój gabinet.

Obecny stan przepisów regulujących zawód psychologa i psychoterapeuty

Na początku należy wyjaśnić, że jedynie zawód psychologa jest uregulowany w ustawie. Z punktu widzenia przepisów prawa zawód psychoterapeuty nie istnieje. To znaczy brak jest regulacji, które odnosiłyby się do tej specjalności. Z jednej więc strony w praktyce często zawód psychologa i psychoterapuety wykonują te same osoby i również wielu pacjentów używa tych pojęć  zamiennie. Z drugiej zaś strony, z punktu widzenia przepisów prawa określeń tych nie można stosować zamiennie. 

Kwestię rozróżnienia statusu prawnego psychologa i psychoterapeuty dodatkowo utrudnia fakt, że obowiązująca ustawa z dnia 8 czerwca 2001 r. o zawodzie psychologa i samorządzie zawodowym psychologów jest w zasadzie martwa. Nie powstał samorząd psychologów i co za tym idzie brak jest formalnych list psychologów, które powinny być prowadzone przez Regionalne Izby Psychologów. Dlatego też odpowiedzi na pytanie „dokumentacja medyczna a psycholog i psychoterapeuta?” – nie można udzielić łącznie. 

Dokumentacja medyczna a psychoterapeuta

W przypadku psychoterapeuty, który nie jest jednocześnie psychologiem, brak jest przepisów prawa, które nakładałyby na osobę wykonującą ten zawód obowiązek prowadzenia dokumentacji związanej z terapią. Skoro nie ma takiego obowiązku, to w konsekwencji nie ma również specyficznych dla psychoterapii zasad dotyczących standardu prowadzenia czy przechowywania takiej dokumentacji. Należy jednak zauważyć, że o ile – co nierzadkie – psychoterapeuta de facto prowadzi dokumentację, w której są dane osobowe (a raczej należy założyć, że co do zasady dokumentacja dotycząca prowadzonej terapii zawiera dane osobowe pacjenta), to takiego psychoterapeutę wiążą przepisy RODO (patrz niżej). 

Dokumentacja medyczna a psycholog

Inaczej wygląda sytuacja w przypadku psychologów, o których mowa w wielu aktach prawnych. Co prawda brak jest przepisu, który wprowadzałby ogólny obowiązek prowadzenia dokumentacji tylko z tego powodu, że wykonuje się zawód psychologa czy prowadzi terapię psychologiczną. Przywołana wcześniej ustawa o zawodzie psychologa, ani żaden inny akt prawny nie nakłada na psychologów takiego ogólnego obowiązku. Ustawa o zawodzie psychologa zawiera jednak odesłanie do przepisów o ochronie danych osobowych. Przede wszystkim oznacza to więc obowiązek stosowania RODO w odniesieniu do wyników badań czy danych pacjenta, które miałyby służyć nie tylko do informacji klienta. 

Jak ma się RODO do gabinetów?

Z punktu widzenia RODO sytuacja psychologa i psychoterapuety zatem nie różnią się. Niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z psychologiem czy psychoterapeutą, jeżeli dokumentacja jest de facto prowadzona, to mają do niej zastosowanie przepisy RODO. 

Pacjent może więc żądać dostępu do swoich danych. Przepisy RODO precyzują nadto, że administrator dostarcza osobie, której dane dotyczą, kopię danych osobowych podlegających przetwarzaniu. Prawo do uzyskania kopii, nie może jednak niekorzystnie wpływać na prawa i wolności innych. Można zatem przygotować wyciąg z danych w takim zakresie, aby chronić prawa innych, w tym prawa własności intelektualnej terapeuty (albo zapiski dotyczące innych pacjentów, jeżeli prowadzone są a w jednym dokumencie). W mojej ocenie terapeuta nie ma zatem obowiązku przekazać kopii swoich notatek, powinien jednak udostępnić pacjentowi wszystkie dotyczące go dane

W szczególności może chodzić o dane dotyczące postawionej diagnozy, wyników badań czy konsultacji, ocen dokonywanych przez terapeutę prowadzącego, stosowanej terapii czy przeprowadzonych zabiegów (o ile dotyczy danego rodzaju terapii). Co do zasady pacjentowi służy także prawo do bycia zapomnianym. 

Na rynku dostępne są narzędzia informatyczne do zarządzania gabinetem ułatwiające powyższe zadanie. Np. w przypadku  DobregoGabinetu rozwiązano to w taki sposób, że specjalnie dopasowane karty pacjenta są gotowymi drukami, które terapeuta może wydrukować i przekazać pacjentowi na jego życzenie. Można dzięki temu uniknąć np. chociażby kłopotliwego wydawania kserokopii ręcznych zapisków czy też elektronicznego obrazu takich notatek wprowadzonego do elektronicznej kartoteki pacjenta. Naturalnie wszelkie dane pacjenta można usunąć realizując prawo do bycia zapomnianym. 

Jestem administratorem danych! Co dalej?

Na terapeucie, jako administratorze danych osobowych pacjentów, ciążą także obowiązki dotyczące zapewnienia odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa danych. Trzeba zawsze zabezpieczyć dane przed dostępem osób nieupoważnionych, a także uważać, by ich po prostu nie zgubić (jeżeli np. prowadzone są w formie notatnika). Oprócz tego powinny być chronione przed utratą, a administrator powinien być w stanie je odtworzyć, a także wydać kopię na życzenie pacjenta. Zgodnie z RODO dane powinny być zabezpieczane stosownie do stopnia ich wrażliwości i ryzyka naruszenia. 

Biorąc pod uwagę, że dane o stanie zdrowia psychicznego należą do szczególnej kategorii danych osobowych, warto rozważyć ich digitalizację i przechowywanie np. w bezpiecznej, odpowiednio chronionej usłudze. Z takiego rozwiązania skorzystano w DobrymGabinecie, w którym w bezpieczny sposób można prowadzić i przechowywać całą dokumentację związaną z terapią. Specjalista może również wprowadzić do kartoteki pacjenta obraz swoich odręcznych notatek z każdej sesji. 

W jakich sytuacjach dokumentacja psychologa jest obowiązkowa?

Są jednak sytuacje, w których przepisy szczególne nakładają na psychologa obowiązek prowadzenia dokumentacji w związku z przeprowadzeniem badania w określonym celu. Poniżej prezentuję wybrane z nich według stanu prawnego na styczeń 2022 r. wraz ze wskazaniem zakresu obowiązkowej dokumentacji: 

  • Służba medycyny pracy: dokumentacja badań i orzeczeń psychologicznych. 
  • Kierujący pojazdami: dokumentacja badań psychologicznych osób ubiegających się o uprawnienia do kierowania pojazdami, kierowców oraz osób wykonujących pracę na stanowisku kierowcy. 
  • Publiczne poradnie psychologiczno-pedagogiczne: wykaz alfabetyczny dzieci i młodzieży korzystających z pomocy poradni, zawierający numer nadany przez poradnię przy zgłoszeniu, imię (imiona) i nazwisko dziecka albo pełnoletniego ucznia, jego datę urodzenia, numer PESEL, a w przypadku braku numeru pesel – serię i numer dokumentu potwierdzającego jego tożsamość oraz adres zamieszkania; rejestr wydanych opinii i rejestr wydanych orzeczeń, numer opinii lub orzeczenia oraz datę ich wydania; dokumentację, o której mowa w rozporządzeniach wydanych na podstawie ustawy prawo oświatowe. 
  • Ustawa o materiałach wybuchowych przeznaczonych do użytku cywilnego: dokumentacja związana z badaniami psychologicznymi osób ubiegających się lub posiadających pozwolenie na nabywanie oraz przechowywanie materiałów wybuchowych przeznaczonych do użytku cywilnego. 
  • Służba wojskowa żołnierzy zawodowych: dokumentacja związana z badaniami psychologicznymi żołnierzy. 
  • Powszechny obowiązek obrony: dokumentacja związana z badaniami psychologicznymi osób powoływanych do czynnej służby wojskowej. 

Podsumowanie

Podsumowując, jedynie psycholog w określonych w przepisach szczególnych przypadkach ma obowiązek prowadzenia dokumentacji związanej z prowadzonymi badaniami. Obowiązek taki nie dotyczy psychoterapeutów. Czas pokaże, co będzie w przyszłości. Pozostaje nam czekać na przyjęcie nowych przepisów regulujących zawód psychologa (i psychoterapeuty?). Obie specjalności wiążą jednak przepisy RODO. W kolejnym wpisie postaram się odpowiedzieć na pytanie co zrobić, gdy pacjent będzie chciał skorzystać z któregoś z uprawnień przysługujących mu zgodnie z RODO. 

 

Mogą Cię zainteresować:

]]>
Uniknij błędów, które naraziły jeden ze znanych serwisów sprzedaży internetowej na zarzuty ze strony UOKiK https://www.frackowiaklaw.pl/uniknij-bledow-ktore-narazily-jeden-ze-znanych-serwisow-sprzedazy-internetowej-na-zarzuty-ze-strony-uokik/ Tue, 07 Dec 2021 22:12:56 +0000 https://www.frackowiaklaw.pl/?p=638

Uniknij błędów, które naraziły jeden ze znanych serwisów sprzedaży internetowej na zarzuty ze strony UOKiK

Wstęp

„Klienci nie czytają regulaminów” – możliwe, że słyszałeś takie stwierdzenie. A może padło ono z Twoich ust? To bez znaczenia. Podobnie jak fakt, czy sklep internetowy jest Twoim corowym biznesem, czy tylko dodatkiem. Musisz pamiętać, by rzetelnie wypełnić obowiązki informacyjne względem swoich klientów. Skutki zaniechań w tym obszarze bywają dotkliwe. Przekonała się o tym popularna platforma do sprzedaży używanej odzieży w Internecie – Vinted, w stosunku do której zostały wszczęte postępowania przez Prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz przez Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych – w tym drugim przypadku wspólnie z jego litewskim odpowiednikiem. Jeśli lubisz uczyć się na cudzych błędach, jest ku temu dobra okazja.

Dlaczego UOKiK zainteresował się Vinted?

Prezes UOKiK zarzucił Vinted, że niedostatecznie informowała swoich klientów, przez co byli narażeni na niekorzystne dla siebie decyzje finansowe. A konkretniej? W ocenie UOKiK Vinted ma na sumieniu 2 rzeczy.

Okazało się, że klienci Vinted nie mogli wypłacić zgromadzonych środków ze sprzedaży ubrań. Były one częściowo zablokowane, a uruchomienie ich wiązało się z procesem weryfikacji tożsamości obejmującym m.in. przesłanie zdjęcia z dowodu osobistego czy
wyciągu z konta bankowego.

W regulaminie spółki zabrakło jasnych informacji o przypadkach, w których dopuszczalne było zablokowanie części środków zgromadzonych w portfelu użytkownika. Zamieszczono je w polityce prywatności. Dodatkowo informacje zawarte w obu dokumentach nie były ze sobą spójne. Czytając regulamin, odnosiło się mylne wrażenie, że zgromadzone środki można wypłacić w dowolnym momencie.

Drugi zarzut Prezesa UOKiK dotyczy możliwości dokonania zakupu bez ponoszenia opłaty za Ochronę Kupującego. Ta odpłatna opcja była automatycznie ustawiona dla każdej transakcji. Aby ją wyłączyć, należało dokonać zmiany w ustawieniach konta. Również i w tym przypadku zabrakło odpowiedniego poinformowania klientów. W rezultacie wielu z nich nie zdawało sobie sprawy, że może dokonać zakupu bez dodatkowych opłat.

Postępowanie wobec Vinted jest w toku, ale już teraz można wyciągnąć z niego lekcje.

O czym należy pamiętać w pierwszej kolejności?

Lekcja 1 – dostarczaj szczegółowych informacji

O czym, kiedy i w jaki sposób należy informować klientów, dokładnie mówi art. 12 Ustawy z dnia 30 maja 2014 r. o prawach konsumenta. W regulaminie swojego serwisu lub sklepu internetowego powinieneś zamieścić kluczowe kwestie obejmujące m.in. podstawowy cel i charakter transakcji, prawo odstąpienia od umowy czy warunki realizacji reklamacji.

Na szczególną uwagę zasługuje też aspekt finansowy. Należy na nie spojrzeć szerzej niż tylko w kontekście metod płatności czy zasad zwrotów. Zarzuty wobec Vinted dotyczą właśnie tego obszaru.

Opracowując regulamin, poinformuj konsumenta nie tylko o sposobie i terminie zapłaty, ale też o: 

  • łącznej cenie produktu lub usługi wraz z podatkami. Jeśli nie możesz podać ceny z wyprzedzeniem, zamieść informacje, w jaki sposób będzie ona naliczona. Pamiętaj o uwzględnieniu opłat za transport, dostawę, usługi pocztowe oraz innych kosztach. Jeżeli nie możesz ustalić ich wysokości, poinformuj o obowiązku ich uiszczenia;
  •  łącznej cenie lub wynagrodzeniu w sytuacji, gdy zawierasz umowę na czas nieokreślony lub np. sprzedajesz prenumeratę. Klient powinien poznać kwotę wszystkich płatności za okres rozliczeniowy lub łącznych miesięcznych płatności przy stałej stawce;
  • kosztach zwrotu rzeczy, które ponosi konsument w przypadku odstąpienia od umowy, uwzględniając sytuację, w której rzeczy nie mogą zostać wysłane pocztą;
  •  wysokości i sposobie złożenia kaucji lub innych gwarancji finansowych, których jako sprzedawca możesz wymagać w określonych sytuacjach;
  •  obowiązku zapłaty przez klienta poniesionych przez Ciebie uzasadnionych kosztów, jeśli klient skorzysta z Twoich usług przed upływem ustawowego okresu na odstąpienie od umowy.

Lekcja 2 – informuj we właściwym miejscu i czasie

Wyszczególnione w ustawie informacje należy zamieścić w umowie bądź regulaminie. W sprzedaży internetowej to właśnie z tego drugiego korzysta się najczęściej. Ważne jest nie tylko, co napiszesz, ale i jak to zrobisz. Zadbaj o to, by treść regulaminu była zrozumiała dla odbiorców. Pamiętaj też, że polityka prywatności i regulamin to dokumenty, które dotyczą odrębnych obszarów.

Polityka prywatności powinna odnosić się do kwestii związanych z przetwarzaniem danych klientów czy użytkowników serwisu. To nie jest miejsce na postanowienia regulujące warunki umowy zawieranej między przedsiębiorcą a konsumentem.

Zamieszczając istotne dla klienta informacje w dwóch różnych dokumentach, nie zrealizujesz obowiązku informowania w sposób jasny i zrozumiały. Aby prawidłowo odtworzyć treść umowy, klienci nie powinni być zmuszani do szukania interesujących ich informacji w różnych miejscach i zestawiać ze sobą zawarte tam regulacje. Należy także pamiętać, by informacje zawarte w różnych dokumentach były ze sobą spójne.

Pamiętaj, że kluczowe informacje powinny być przekazane konsumentowi najpóźniej w chwili wyrażenia przez niego woli związania się umową na odległość. Klient musi zostać poinformowany, zanim kliknie np. „Zamawiam z obowiązkiem zapłaty” lub zarejestruje konto. Należy zatem udostępnić informacje w odpowiednim momencie i poprosić o akceptację regulaminu.

Lekcja 3 – nie wprowadzaj klienta w błąd

Nieuczciwe praktyki rynkowe, podobnie jak kłamstwo, mają krótkie nogi. Zgodnie z art. 3 Ustawy z dnia 23 sierpnia 2007 r. o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym uznaje się za nie: działalność rynkową sprzeczną z dobrymi obyczajami, która w istotny sposób zniekształca lub może zniekształcić zachowanie rynkowe przeciętnego konsumenta przed zawarciem umowy dotyczącej produktu, w trakcie jej zawierania lub po jej zawarciu (art. 4).

Wracając do Vinted – klienci platformy sygnalizują, że wiedząc o blokadzie zgromadzonych środków i skomplikowanym procesie weryfikacji tożsamości być może nie zdecydowaliby się na założenie konta w serwisie. Na tym właśnie może polegać działanie wprowadzające w błąd w rozumieniu art. 5 wspomnianej ustawy.

Oto kluczowe obszary, na prawidłowy i rzetelny opis których powinieneś zwrócić uwagę, by uniknąć wprowadzenia klienta w błąd:

  • istnienie produktu, jego rodzaj lub dostępność;
  •  cechy produktu;
  • obowiązki przedsiębiorcy związane z produktem;
  •  prawa konsumenta;
  •  cena, sposób obliczania ceny lub istnienie szczególnej korzyści cenowej;
  •  rodzaj sprzedaży;
  •  informacje dotyczące bezpośredniego lub pośredniego sponsorowania;
  •  informacje dotyczące sytuacji gospodarczej lub prawnej przedsiębiorcy.

Jak uniknąć ryzyka wprowadzenia w błąd, a jednocześnie realizować ciążące na przedsiębiorcy obowiązki informacyjne? Odpowiednio konstruując regulamin sklepu czy serwisu. Musi on być prosty i zrozumiały dla przeciętnego konsumenta oraz zawierać przynajmniej wszystkie te informacje, o których była mowa wyżej.

Jeśli rozwijasz swój internetowy biznes, inwestujesz w marketing, dbasz o jakość swoich usług czy produktów, pamiętaj o regulaminie, dzięki któremu będziesz spać spokojnie. Jeśli tego nie dopilnujesz, grozi Ci kara w wysokości do 10% rocznych obrotów.

Jeżeli potrzebujesz wsparcia w zakresie opracowania regulaminu, który zabezpieczy interesy Twoich klientów, ale i Twoje, zapraszam do kontaktu.

Mogą Cię zainteresować:

]]>
Co z tą linią bezpośrednią? https://www.frackowiaklaw.pl/co-z-ta-linia-bezposrednia-czesc-i-2/ Wed, 22 Sep 2021 08:10:17 +0000 https://www.frackowiaklaw.pl/?p=600

Uniknij błędów, które naraziły jeden ze znanych serwisów sprzedaży internetowej na zarzuty ze strony UOKiK

Wstęp

No właśnie co z nią? Przecież uregulowania dotyczące linii bezpośredniej znajdują się w przepisach prawa energetycznego od dawna. Co więcej, osobiście nie znam przypadków, w których taka linia zostałaby wybudowana. Czy jest więc w ogóle nad czym się pochylać? Uważam, że tak, a pytanie postawione w tytule wraca do mnie jak bumerang ilekroć spotykam się z kolejnym projektem, w szczególności dotyczącym inwestycji w odnawialne źródła energii („OZE”), który aż prosi się o realizację za pośrednictwem linii bezpośredniej. Postanowiłem więc przyjrzeć się sprawie i spróbować w krótkiej serii wpisów odpowiedzieć na pytania     , czym jest linia bezpośrednia, do czego może być przydatna, z czym mamy aktualnie problem, czy podobnie sprawa ma się za granicą, i wreszcie czy jest potrzeba oraz prawna możliwość wprowadzenia zmian legislacyjnych w tym zakresie. 

Co to jest linia bezpośrednia i po co nam ona?

Na pierwszy ogień biorę  samą instytucję linii bezpośredniej, czym jest i do czego może być przydatna. 

Zgodnie z definicją zawartą w art. 3 pkt 11 f) prawa energetycznego („PE”) linia bezpośrednia oznacza linię elektroenergetyczną łączącą wydzieloną jednostkę wytwarzania energii elektrycznej bezpośrednio z odbiorcą lub linię elektroenergetyczną łączącą jednostkę wytwarzania energii elektrycznej przedsiębiorstwa energetycznego z instalacjami należącymi do tego przedsiębiorstwa albo instalacjami należącymi do przedsiębiorstw od niego zależnych. 

Przekładając powyższą definicję na bardziej strawny język można powiedzieć, że dzięki linii bezpośredniej  możliwe jest bezpośrednie dostarczanie energii elektrycznej od wytwórcy do odbiorcy, tj. z pominięciem transportu wytworzonej energii elektrycznej siecią elektroenergetyczną. W rezultacie możliwe staje się uniknięcie formalności i opłat związanych z przyłączeniem instalacji wytwórczej do sieci elektroenergetycznej i ponoszenia opłat związanych z transportem energii do odbiorcy. Z drugiej strony oczywiście inwestor musi ponieść koszt budowy linii bezpośredniej we własnym zakresie, bez partycypacji w kosztach przedsiębiorstwa sieciowego. 

Do     póki nie nastąpił w Polsce boom na rozproszone instalacje OZE, do     póty temat linii bezpośredniej jako alternatywnego sposobu dostarczania energii elektrycznej do odbiorcy pojawiał się w praktyce stosunkowo rzadko. Sytuacja uległa jednak zmianie ostatnio, gdy coraz więcej odbiorców, szczególnie przemysłowych, świadomych zalet związanych z pokryciem własnego zapotrzebowania energią elektryczną z OZE (obniżenie opłat za energię elektryczną, dążenie do minimalizacji śladu węglowego i włączenie się w pozytywnie odbierany społecznie eko trend) rozważa nabycie energii z instalacji OZE zlokalizowanej w bezpośrednim sąsiedztwie na zasadzie korporacyjnej umowy sprzedaży energii (corporate PPA). Tego typu projekty w wielu przypadkach aż proszą się realizację w oparciu o linię bezpośrednią, która wydaje się najlepszym rozwiązaniem     (w szczególności w połączeniu z lokalnym magazynem energii).  

W teorii mogłoby się więc wydawać, że jest to rozwiązanie idealne właśnie dla tego rodzaju projektów. Praktyka jednak pokazuje, że wcale nie jest to takie proste.

Co z tą linią bezpośrednią?

Z czym mamy problem?

Jak już zaznaczyłem, choć wydaje się ona doskonałym narzędziem do bezpośredniego zaopatrywania odbiorcy w energię elektryczną pochodzącą ze zlokalizowanej po sąsiedzku instalacji OZE, w praktyce jest to bardzo trudne. 

Otóż linię bezpośrednią można wybudować jedynie po uzyskania uprzedniej zgody Prezesa URE (art. 7a ust. 4 PE). Zgoda jest wydawana przy uwzględnieniu ustawowych przesłanek, tj.: 

1) wykorzystania zdolności przesyłowych istniejącej sieci gazowej lub sieci elektroenergetycznej; 

2) odmowy świadczenia usług przesyłania lub dystrybucji paliw gazowych lub energii elektrycznej istniejącą siecią gazową lub siecią elektroenergetyczną podmiotowi występującemu o uzyskanie zgody oraz nieuwzględnienie złożonej przez niego skargi na tę odmowę. 

Wskazane przesłanki uzyskania zezwolenia na budowę linii bezpośredniej nie zostały sformułowane w kategoryczny sposób. Prezes URE ma w tym zakresie określony zakres luzu decyzyjnego. W szczególności redakcja przepisu pozwala postawić tezę, że Prezes URE nie jest tymi przesłankami na tyle związany, że w braku ich spełnienia musi zawsze wydać decyzję odmowną. Jak się wydaje, Prezes URE biorąc pod uwagę całokształt okoliczności mógłby mimo wszystko taką zgodę wydać. Wszakże zezwolenie jest udzielanie nie po spełnieniu wymienionych przesłanek, ale po ich uwzględnieniu. Problem jednak jest w tym, że w praktyce Prezes URE z przyznanego mu w ramach tego przepisu luzu decyzyjnego nie korzysta i tego rodzaju zgód w ogóle nie wydaje. Taki stan rzeczy ogranicza zaś swobodny rozwój lokalnych źródeł energii, a tym samym generalnie rzecz ujmując nie przyczynia się do rozwoju nowoczesnego systemu rozproszonych źródeł energii w Polsce. W wielu przypadkach bowiem to właśnie możliwość skorzystania z linii bezpośredniej łączącej jednostką wytwórczą z odbiorcą okazuje się najprostszym i finansowo najkorzystniejszym wariantem sprzedaży energii elektrycznej przez wytwórcę bezpośrednio do wytwórcy. 

Sytuacji związanej z realizacją projektów zakładających bezpośrednią dostawę energii elektrycznej bynajmniej nie poprawiła ostatnia nowelizacja przepisów Prawa energetycznego, ani informacja Prezesa dotycząca prób obchodzenia przepisów prawa w umowach typu Power Purchase Agreements, o czym będzie szerzej mowa w kolejnym wpisie. 

Dlaczego tak się dzieje?

Przepisy dotyczące linii bezpośredniej dla energii elektrycznej zostały wprowadzony do PE w wyniku implementacji postanowień trzeciego pakietu energetycznego, a konkretnie art. 34 dyrektywy 2009/72/WE. Regulacja ta pozostawiła ustawodawcom krajowym stosunkowo szerokie pole do implementacji. W szczególności przepis nie zobowiązywał do wprowadzenia rozwiązań, które faktycznie ułatwiałyby zaopatrywanie za pomocą linii bezpośredniej. Istotne było tylko przewidzenie takiej możliwości, przy czym dopuszczalne było uzależnienie budowy linii bezpośredniej od spełnienia określonych przesłanek. Mając swobodę w tym zakresie, polski ustawodawca zdecydował się wprowadzić najbardziej rygorystyczne uregulowanie, na które pozwala art. 34 dyrektywy 2009/72/WE (analogiczną regulację zawiera art. 7 nowej dyrektywy (UE) 2019/944). Należy przy tym podkreślić, że przepisy żadnej z tych dyrektyw nie zobowiązywały do wprowadzenia do przepisów krajowych tak daleko idącego ograniczenia możliwości budowy linii bezpośredniej. W tamtym czasie jednak polski ustawodawca miał inne priorytety i z pewnością nie należał do nich rozwój energetyki rozproszonej.  

Jak jest w innych krajach?

W powyższym kontekście warto zauważyć, że nie wszystkie kraje UE zdecydowały się wdrożyć wspomniane przepisy dyrektywy 2009/72/WE w taki sposób, jak uczyniła to Polska. 

Dla przykładu, w Wielkiej Brytanii dla budowy linii bezpośredniej, zwanej tam private wire, nie jest konieczne uzyskanie specjalnej zgody a co więcej, większość tego rodzaju projektów podlega ogólnym wyłączeniom spod obowiązku uzyskania koncesji (Distribution Class Exemptions). 

Podobnie jest w Niemczech, gdzie niemiecka ustawa energetyczna przewiduje jedynie, iż linie bezpośrednie (Direktleitung) podlegają określonym warunkom technicznym. Brak jest jednak wymogu uzyskania pozwolenia dla realizacji takiej inwestycji. 

 

Również w Austrii na poziomie ustawodawstwa krajowego przewidziano, że przepisy wykonawcze na poziomie poszczególnych landów muszą przewidywać  możliwość budowy i obsługi linii bezpośrednich (Direktleitung). W wykonaniu tego przepisu np. w prawie energetycznym landu Salzburg przewidziano, że wytwórcy mają prawo do budowy i eksploatacji linii bezpośrednich, a przepis nie wprowadza żadnych dodatkowych ograniczeń czy wymogów w tym zakresie. Analogicznie kwestię tę uregulowano w prawie energetycznym Tyrolu. 

Co z tą linią bezpośrednią?

Po wyjaśnieniu czym jest linia bezpośrednia i dlaczego mamy z nią problem w kontekście inwestycji w odnawialne źródła energii na sposobie implementacji do prawa polskiego oraz po wyjaśnieniu przepisów dyrektyw unijnych dotyczących linii bezpośredniej, przyjrzałem się, jak poradzono sobie  w wybranych krajach Unii Europejskiej. Teraz czas na podsumowanie. 

Co dalej z tym fantem?

Jak pisałem wcześniej, w momencie wdrażania do polskiego ustawodawstwa przepisów dotyczących linii bezpośredniej, rozwój rozproszonych OZE nie był priorytetemCzasy uległy jednak zmianie. Dzisiaj nikt już nie kwestionuje potrzeby gruntownej przebudowy systemu elektroenergetycznego, a przede wszystkim jego decentralizacji w kierunku rozproszonych źródeł energii stabilizowanych magazynami energii. Warto przy tym zauważyć, że w nowej Dyrektywie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2018/2001 z dnia 11 grudnia 2018 r. w sprawie promowania stosowania energii ze źródeł odnawialnych, która powinna zostać wdrożona do 30 czerwca 2021 r. („Dyrektywa OZE”) wprowadzono definicję „umowy zakupu odnawialnej energii elektrycznej”, która oznacza umowę, na podstawie której osoba fizyczna lub prawna zgadza się na zakup odnawialnej energii elektrycznej bezpośrednio od producenta energii elektrycznej. Unijny ustawodawca, wśród środków promocji energii z OZE, przewidział więc wprost bezpośrednią sprzedaż do odbiorcy energii elektrycznej z OZE. Co prawda, ani w nowej Dyrektywie OZE, ani w aktualnie obowiązującej dyrektywie 2019/944/WE nie zdecydowano się na wprowadzenie instrumentu wprost promującego sprzedaż energii elektrycznej za pośrednictwem linii bezpośredniej. Niemniej określone w dyrektywie 2019/944/WE warunki udzielenia zezwolenia na budowę linii bezpośredniej nie uległy zasadniczym zmianom w stosunku do regulacji zawartej w dyrektywie 2009/72/WE co oznacza, że państwa członkowskie w dalszym ciągu mogą, ale nie muszą wprowadzać ograniczeń w tym zakresie. Swoją drogą zastanawiające jest, że przy ostatniej rewizji przepisów dotyczących unijnego rynku energii elektrycznej i OZE ustawodawca unijny nie zdecydował się na takie rozwiązanie przynajmniej w stosunku do połączenia linią bezpośrednią źródeł OZE. Tymczasem jak wskazano, aktualna Dyrektywa OZE po raz pierwszy identyfikuje i nakazuje wspierać rozwiązania umożliwiające bezpośrednią sprzedaż energii elektrycznej. 

Informacja Prezesa URE ws. umów PPA

W takiej sytuacji nie dziwi, że podmioty zainteresowane bezpośrednim odbiorem energii z OZE szukają rozwiązań alternatywnych dla linii bezpośredniej a umożliwiających zakup energii elektrycznej w oparciu o umowę Power Purchase Agreements  (PPA). W tym kontekście uczestnicy rynku z dużym zdziwieniem i zaniepokojeniem przyjęli Informację Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki Nr 7/2021 w sprawie realizacji obowiązku w zakresie uzyskania i przedstawienia do umorzenia świadectw pochodzenia lub świadectw pochodzenia biogazu rolniczego albo uiszczenia opłaty zastępczej („Informacja”)Zgadzam się, Informacja ta może mieć bowiem efekt mrożącyi w tym kontekście należy ją oceniać negatywnie. Wydaje się, że w obecnej sytuacji regulator powinien raczej sprzyjać rozwiązaniom wspierającym rozwój rozproszonych OZE. W mojej ocenie w Informacji tej Prezes URE w istocie nie powiedział nic, co nie wynikałoby z przepisów prawa. Ewentualne komplikacje, na które wskazuje Prezes URE w Informacji, można by natomiast wyeliminować poprzez odpowiednie postanowienia umowne. 

Co zatem zrobić?

Uważam więc, że przyszedł czas na zmiany w prawie, które odzwierciedlą zmieniające się uwarunkowania i bardzo szybko rosnące zainteresowanie projektami bezpośredniej sprzedaży energii elektrycznej. Ponieważ tego rodzaju projekty w praktyce i tak dotyczą przede wszystkim źródeł OZE, liberalizację przepisów w zakresie zezwoleń na budowę linii bezpośredniej można by ograniczyć do źródeł OZE. Skądinąd tego rodzaju preferencyjne traktowanie źródeł OZE stosunku do źródeł konwencjonalnych nie byłoby niczym nowym i wpisywałoby się w inne instrumenty wsparcia energii z OZE. Choć jak wskazano, ustawodawca unijny nie zdecydował się na liberalizację przepisów unijnych w zakresie linii bezpośredniej, to nadal dają one krajom członkowskim stosunkowo szerokie pole manewru, a przewidziane w dyrektywie 2009/72/WE ograniczenia dla budowy linii bezpośredniej są jedynie możliwością, a nie wymogiem. 

Co zyskamy?

Proponowana zmiana pozwoliłaby odblokować znaczną część inwestycji  w rozproszone źródła OZE pozwalające bezpośrednio zaopatrywać odbiorców zlokalizowanych w sąsiedztwie takiego źródła OZE. Ponadto takie rozwiązanie mogłoby przyczynić się do rozwoju niewielkich magazynów energii służących przede wszystkim stabilizacji własnej produkcji w źródle OZE połączonym z odbiorcą linią bezpośrednią. Paradoksalnie takie rozwiązanie pozwoliłoby na rozwój źródeł OZE bez obciążania sieci elektroenergetycznych, które jak wiadomo obecnie mają problem z niestabilną generacją w źródłach OZE i „magazynowaną” w sieci energią z instalacji producenckich. Przychylni takiemu rozwiązaniu mogliby być także operatorzy systemów dystrybucyjnych. Jest bowiem jak się wydaje rozwiązanie prostsze i szybsze niż rozbudowa sieci . W tym kontekście można ubolewać, że zmian mających na celu uczynienie z linii bezpośredniej faktycznego instrumentu wsparcia OZE nie wprowadzono przy okazji ostatniej, obszernej nowelizacji Prawa energetycznegoNiestety zmiany w tym zakresie nie są także planowane w ramach toczących się prac nad ustawą o zmianie ustawy – Prawo energetyczne oraz ustawy o odnawialnych źródłach energii nowelizacjąplanowanym terminem przyjęcia projektu przez RM w III kwartale 2021 r. jak wynika z wykazu prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów. Pozostaje mieć nadzieję, że prędzej czy później pojawią się rozwiązania prawne ułatwiające realizację projektów OZE w oparciu o linię bezpośrednią. 

Mogą Cię zainteresować:

]]>
Jeśli nie śmietnik, to co – czyli jak usunąć dane osobowe https://www.frackowiaklaw.pl/jesli-nie-smietnik-to-co-czyli-jak-usunac-dane-osobowe/ Tue, 31 Aug 2021 10:22:26 +0000 https://www.frackowiaklaw.pl/?p=590

Jeśli nie śmietnik, to co – czyli jak usunąć dane osobowe

„Policjanci z III Komisariatu Policji w Lublinie zabezpieczyli kilkaset dokumentów, na których widnieją dane osobowe pracowników i kontrahentów jednej z lubelskich firm”¹. „Archiwalne dokumenty  zawierające między innymi adresy i numery PESEL udało się szybko zabezpieczyć. Sprawą zajmuje się policja”².

Być może kojarzysz takie doniesienia z serwisów informacyjnych. Ich wspólnym mianownikiem jest śmietnik. A konkretniej – dane osobowe, które wylądowały w kontenerach.

Jeśli potrzebujesz pozbyć się danych osobowych w swojej firmie czy organizacji, podpowiadam, jak zrobić to zgodnie z prawem. Procedura ta nie jest wcale tak skomplikowana, jak mogłoby się wydawać.

Kropka nad i przetwarzania danych osobowych

Przetwarzanie danych osobowych to proces – ma swój początek i koniec. Niestety o tym drugim dość często się zapomina. Dane osobowe powinno się przechowywać do celów, w jakich zostały zebrane, a po realizacji należy je usunąć. Nie gromadź danych personalnych na zapas ani na wszelki wypadek.

Dobrym przykładem jest proces rekrutacji. Jeśli zatrudniłeś pracownika, pamiętaj, by usunąć CV pozostałych kandydatów (art. 5 ust. 1 lit. e RODO)³. Chyba że otrzymałeś od nich zgodę na dłuższe przetwarzanie danych osobowych na potrzeby przyszłych rekrutacji.

Jak upewnić się, że zgłoszenia, formularze czy inne dokumenty zgromadzone w teczkach czy folderach na komputerze nie są Ci już potrzebne? Zacznij od inwentaryzacji.

Inwentaryzacja – sprawdź, których danych już nie potrzebujesz

Zanim przejdziesz do usuwania danych osobowych, upewnij się: jakie informacje zawierające dane osobowe przechowujesz; czy są one w formie elektronicznej, czy papierowej; gdzie są przechowywane;
jakim okresom retencji podlegają.

Jeśli korzystasz z tabeli retencji, zadanie jest ułatwione. W takiej tabeli znajdują się bowiem informacje o poszczególnych rodzajach przetwarzanych danych osobowych i okresach ich przechowywania lub kryteriach ustalania takich okresów przechowywania.

Dodatkowo warto uzupełnić taką tabelę o wskazanie nośników danych i ich lokalizacji – zarówno elektronicznej, jak i fizycznej. Informacje te znacząco ułatwiają etap inwentaryzacji. Podobnie jak regularne aktualizowanie tabeli retencji, które jest dobrym punktem wyjścia do prawidłowej realizacji obowiązku usunięcia danych osobowych, gdy nie są one nam już potrzebne.

Jak sprawdzić okres retencji danych?

Jak ustalić okresy retencji dla poszczególnych dokumentów? Często wynikają one z przepisów prawa. Przykładowo, zgodnie z kodeksem pracy pracodawca zobowiązany jest do przechowywania dokumentacji osobowej pracownika przez cały okres zatrudnienia oraz przez 10 lat licząc od dnia zakończenia pracy (art. 94 pkt 9a i 9b kp).

W przypadku dokumentacji księgowej, w tym kart wynagrodzeń, ustawowy okres przechowywania wynosi 5 lat (art. 74 ustawy z dnia 29 września 1994 r. o rachunkowości).

A co, jeśli okres retencji nie jest w danym przypadku uregulowany przepisami i nie wiesz, czy możesz usunąć dokumentację? Zastanów się, czy określone dane są Ci nadal potrzebne, pamiętając jednak, że przechowywanie danych, bo „a nuż się przydadzą” nie wchodzi w grę.

Jeśli w Twojej firmie czy organizacji procesy przetwarzania danych są podobne, dla usprawnienia możesz wprowadzić automatyzację ich usuwania. A jeśli z uwagi na specyfikę danych nie jest to możliwe, przygotuj odpowiednie procedury postępowania.

Wspomniana wcześniej tabela retencji jest jednym z elementów takiej procedury. Warto też wyznaczyć osobę odpowiedzialną za monitorowanie upływu okresów przetwarzania danych osobowych i ich usuwanie.

Jak usuwać dane osobowe w dokumentach papierowych?

Aby usunąć dane osobowe zapisane w dokumentach papierowych, wystarczy skutecznie zniszczyć dokumenty. W tym celu najłatwiej jest użyć niszczarki. Zwróć uwagę na normy DIN, które regulują stopień dokładności niszczenia. Wyróżniamy 7 stopni niszczenia, przy czym w przypadku większości dokumentów nieobjętych ścisłą tajemnicą wystarczy 5 stopień.

Usunięcie dokumentów zawierających dane osobowe możesz zlecić wyspecjalizowanej firmie zewnętrznej. Pamiętaj jednak, że na etapie usuwania danych również obowiązują zasady przetwarzania, a więc m.in. poufność i bezpieczeństwo.

Wybierz więc do współpracy zaufaną i sprawdzoną firmę. Zawrzyj stosowną umowę, która zagwarantuje odpowiedni poziom świadczonych usług, w tym standard niszczenia dokumentów. Umowa powinna też obejmować powierzenie przetwarzania ograniczone do czynności zniszczenia oraz określać zasady odpowiedzialności na wypadek wycieku danych. Możesz również pomyśleć o karach umownych w przypadku niewywiązania się z ustaleń.

Systematyczność się opłaca

Obowiązku usuwania danych osobowych pominąć nie można. Natomiast nic nie stoi na przeszkodzie, by sobie ten proces ułatwić. Podstawą jest systematyczność. Regularny przegląd danych pozwoli zidentyfikować informacje nieustrukturyzowane, czyli takie, które nie zostały skatalogowane, a mieszczą się na komputerach pracowników, w korespondencji bądź na nośnikach.

Dobrym pomysłem jest ustalenie cyklicznych okresów sprawdzania danych pod kątem konieczności ich usuwania. W ten sposób nie tylko wypełnisz obowiązki związane z przetwarzaniem danych osobowych, ale odchudzisz też firmowe archiwum i zwolnisz przestrzeń na nośnikach danych.

Usuwanie danych osobowych to tylko 3 kroki

Usuwanie danych osobowych można właściwie sprowadzić do 3 kroków: inwentaryzacji, usuwania i regularnej kontroli. Działając systematycznie, wdrożysz w swojej firmie sprawny cykl, dzięki któremu pozbędziesz się niepotrzebnej dokumentacji w bezpieczny sposób.

Pamiętaj, by usuwać nie tylko dane w dokumentach papierowych, ale też zgromadzone na nośnikach. A jeśli chcesz skorzystać z usług wyspecjalizowanej firmy, zadbaj o to, by dopełnić niezbędnych formalności.

 

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
  1. https://www.policja.pl/pol/aktualnosci/44898,Dane-osobowe-na-smietniku.html, dostęp:
    17.08.2021.
  2. https://bezprawnik.pl/dane-klientow-santander-bank/, dostęp: 17.08.2021.
  3. Dane osobowe muszą być przechowywane w formie umożliwiającej identyfikację osoby, której dane dotyczą, przez okres nie dłuższy, niż jest to niezbędne do celów, w których dane te są przetwarzane; dane osobowe można przechowywać przez okres dłuższy, o ile będą one przetwarzane wyłącznie do celów archiwalnych w interesie publicznym, do celów badań naukowych lub historycznych lub do celów statystycznych na mocy art. 89 ust. 1, z zastrzeżeniem że wdrożone zostaną odpowiednie środki techniczne i organizacyjne wymagane na mocy niniejszego rozporządzenia w celu ochrony praw i wolności osób, których dane dotyczą („ograniczenie przechowywania”).

Jeżeli mają Państwo dodatkowe pytania, prosimy o kontakt.

Mogą Cię zainteresować:

]]>
Co z tą linią bezpośrednią? – część III https://www.frackowiaklaw.pl/co-z-ta-linia-bezposrednia-czesc-iii/ Fri, 20 Aug 2021 10:02:01 +0000 https://www.frackowiaklaw.pl/?p=575

Co z tą linią bezpośrednią? – część III

Wracam z trzecią, ostatnią częścią przemyśleń dotyczących linii bezpośredniej. Dla przypomnienia, w pierwszej części wpisu skupiłem się na wyjaśnieniu czym jest linia bezpośrednia i dlaczego mamy z nią problem w kontekście inwestycji w odnawialne źródła energii. 

I część: kliknij tutaj 

W drugiej części opisałem sposób implementacji do prawa polskiego przepisów dyrektyw unijnych dotyczących linii bezpośredniej i przyjrzałem się, jak uczyniono to w wybranych krajach Unii Europejskiej. Teraz czas na podsumowanie.

II część: kliknij tutaj

Co dalej z tym fantem?

Jak pisałem wcześniej, w momencie wdrażania do polskiego ustawodawstwa przepisów dotyczących linii bezpośredniej, rozwój rozproszonych OZE nie był priorytetem. Czasy uległy jednak zmianie.
Dzisiaj nikt już nie kwestionuje potrzeby gruntownej przebudowy systemu elektroenergetycznego, a przede wszystkim jego decentralizacji w kierunku rozproszonych źródeł energii stabilizowanych magazynami energii. Warto przy tym zauważyć, że w nowej Dyrektywie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2018/2001 z dnia 11 grudnia 2018 r. w sprawie promowania stosowania energii ze źródeł odnawialnych, która powinna zostać wdrożona do 30 czerwca 2021 r. („Dyrektywa OZE”) wprowadzono definicję „umowy zakupu odnawialnej energii elektrycznej”, która oznacza umowę, na podstawie której osoba fizyczna lub prawna zgadza się na zakup odnawialnej energii elektrycznej bezpośrednio od producenta energii elektrycznej. Unijny ustawodawca, wśród środków promocji energii z OZE, przewidział więc wprost bezpośrednią sprzedaż do odbiorcy energii elektrycznej z OZE.

Co prawda, ani w nowej Dyrektywie OZE, ani w aktualnie obowiązującej dyrektywie 2019/944/WE nie zdecydowano się na wprowadzenie instrumentu wprost promującego sprzedaż energii elektrycznej za pośrednictwem linii bezpośredniej. Niemniej określone w dyrektywie 2019/944/WE warunki udzielenia zezwolenia na budowę linii bezpośredniej nie uległy zasadniczym zmianom w stosunku do regulacji zawartej w dyrektywie 2009/72/WE co oznacza, że państwa członkowskie w dalszym ciągu mogą, ale nie muszą wprowadzać ograniczeń w tym zakresie. Swoją drogą zastanawiające jest, że przy ostatniej rewizji przepisów dotyczących unijnego rynku energii elektrycznej i OZE ustawodawca unijny nie zdecydował się na takie rozwiązanie przynajmniej w stosunku do połączenia linią bezpośrednią źródeł OZE. Tymczasem jak wskazano, aktualna Dyrektywa OZE po raz pierwszy identyfikuje i nakazuje wspierać rozwiązania umożliwiające bezpośrednią sprzedaż energii elektrycznej.

Informacja Prezesa URE ws. umów PPA

W takiej sytuacji nie dziwi, że podmioty zainteresowane bezpośrednim odbiorem energii z OZE szukają rozwiązań alternatywnych dla linii bezpośredniej a umożliwiających zakup energii elektrycznej w oparciu o umowę Power Purchase Agreements (PPA).

W tym kontekście uczestnicy rynku z dużym zdziwieniem i zaniepokojeniem przyjęli Informację Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki Nr 7/2021 w sprawie realizacji obowiązku w zakresie uzyskania i przedstawienia do umorzenia świadectw pochodzenia lub świadectw pochodzenia biogazu rolniczego albo uiszczenia opłaty zastępczej („Informacja”). Zgadzam się, Informacja ta może mieć bowiem efekt mrożący i w tym kontekście należy ją oceniać negatywnie. Wydaje się, że w obecnej sytuacji regulator powinien raczej sprzyjać rozwiązaniom wspierającym rozwój rozproszonych OZE. W mojej ocenie w Informacji tej Prezes URE w istocie nie powiedział nic, co nie wynikałoby z przepisów prawa. Ewentualne komplikacje, na które wskazuje Prezes URE w Informacji, można by natomiast wyeliminować poprzez odpowiednie postanowienia umowne.

Zgoda Prezesa URE na budowę linii bezpośredniej: kliknij tutaj 

Co zatem zrobić?

Uważam więc, że przyszedł czas na zmiany w prawie, które odzwierciedlą zmieniające się uwarunkowania i bardzo szybko rosnące zainteresowanie projektami bezpośredniej sprzedaży energii elektrycznej. Ponieważ tego rodzaju projekty w praktyce i tak dotyczą przede wszystkim źródeł OZE, liberalizację przepisów w zakresie zezwoleń na budowę linii bezpośredniej można by ograniczyć do źródeł OZE.

Skądinąd tego rodzaju preferencyjne traktowanie źródeł OZE w stosunku do źródeł konwencjonalnych nie byłoby niczym nowym i wpisywałoby się w inne instrumenty wsparcia energii z OZE. Choć jak wskazano, ustawodawca unijny nie zdecydował się na liberalizację przepisów unijnych w zakresie linii bezpośredniej, to nadal dają one krajom członkowskim stosunkowo szerokie pole manewru, a przewidziane w dyrektywie 2009/72/WE ograniczenia dla budowy linii bezpośredniej są jedynie możliwością, a nie wymogiem.

Co zyskamy?

Proponowana zmiana pozwoliłaby odblokować znaczną część inwestycji w rozproszone źródła OZE pozwalające bezpośrednio zaopatrywać odbiorców zlokalizowanych w sąsiedztwie takiego źródła OZE. Ponadto takie rozwiązanie mogłoby przyczynić się do rozwoju niewielkich magazynów energii służących przede wszystkim stabilizacji własnej produkcji w źródle OZE połączonym z odbiorcą linią bezpośrednią. Paradoksalnie takie rozwiązanie pozwoliłoby na rozwój źródeł OZE bez obciążania sieci elektroenergetycznych, które jak wiadomo obecnie mają problem z niestabilną generacją w źródłach OZE i „magazynowaną” w sieci energią z instalacji producenckich. Przychylni takiemu rozwiązaniu mogliby być także operatorzy systemów dystrybucyjnych. Jest bowiem jak się wydaje rozwiązanie prostsze i szybsze niż rozbudowa sieci . W tym kontekście można ubolewać, że zmian mających na celu uczynienie z linii bezpośredniej faktycznego instrumentu wsparcia OZE nie wprowadzono przy okazji ostatniej, obszernej nowelizacji Prawa energetycznego. Niestety zmiany w tym zakresie nie są także planowane w ramach toczących się prac nad ustawą o zmianie ustawy – Prawo energetyczne oraz ustawy o odnawialnych źródłach energii nowelizacją, z planowanym terminem przyjęcia projektu przez RM w III kwartale 2021 r. jak wynika z wykazu prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów. Pozostaje mieć nadzieję, że prędzej czy później pojawią się rozwiązania prawne ułatwiające realizację projektów OZE w oparciu o linię bezpośrednią.

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Jeżeli mają Państwo dodatkowe pytania, prosimy o kontakt.

Mogą Cię zainteresować:

]]>
Myślisz, że wdrożyłeś RODO? Sprawdź, czy na pewno https://www.frackowiaklaw.pl/myslisz-ze-wdrozyles-rodo-sprawdz-czy-na-pewno/ Tue, 06 Jul 2021 09:24:31 +0000 https://www.frackowiaklaw.pl/?p=550

Myślisz, że wdrożyłeś RODO? Sprawdź, czy na pewno

Pamiętasz wiosnę 2018 roku? Jeśli jesteś polskim przedsiębiorcą, to z pewnością zapisała Ci się w pamięci, bo od 25 maja 2018 roku zaczęło obowiązywać ogólne rozporządzenie o ochronie danych osobowych znane jako RODO.

Okres ten można podsumować następująco: dezorientacja we  wprowadzaniu nowych procedur, widmo wysokich kar pieniężnych za naruszenie przepisów i sporo absurdów.

Dziś, pisząc ten artykuł, mam za sobą doświadczenie we wdrożeniach RODO oraz audytach powdrożeniowych w wielu firmach. Współpracowałem z organizacjami różnej wielkości – od mikroprzedsiębiorstw po duże przedsiębiorstwa przemysłowe.

Wnioski? Krajobraz po 3 latach od wprowadzenia RODO nie napawa optymizmem. W każdym przypadku spotkałem się albo z niedociągnięciami, albo z nadgorliwością w realizacji wymogów RODO.

Być może w Twojej firmie procedury RODO działają bez zarzutu i możesz spać spokojnie. A może zaliczasz się do jednego z opisanych niżej przypadków? Przeczytaj i przekonaj się.

Mikroprzedsiębiorstwo bez RODO

Jesteś mikroprzedsiębiorcą i myślałeś, że RODO Cię nie dotyczy, a UODO nie interesuje się tak małymi podmiotami jak Ty? Być może uznałeś, że całe to RODO jest niezrozumiałe i z braku czasu i pieniędzy nie wdrożyłeś go? 

Mam dla Ciebie dobrą i złą wiadomość. Zła jest taka, że RODO dotyczy również Ciebie. 

Podobnie jak wysokie kary pieniężne. A to nie wszystkie konsekwencje braku RODO w firmie. Wyobraź sobie, że osoby, których dane przetwarzasz, wytaczają przeciwko Tobie powództwo o odszkodowanie w razie naruszenia ich wolności związanych z przetwarzaniem danych osobowych. Nie brzmi to dobrze.

Czas na dobrą wiadomość: wdrożenie RODO w mikroorganizacji wcale nie musi być skomplikowane, czasochłonne ani drogie. Wszystkie czynności, dokumenty i procedury postępowania można (a nawet należy) dostosować do skali Twojego biznesu.

RODO wdrożone pozornie

A może żyjesz w przeświadczeniu, że system ochrony danych osobowych działa w Twojej organizacji bez zastrzeżeń? Kupiłeś gotowe szablony dokumentów, procedury zostały opracowane – czego chcieć więcej? Czy jednak procedury te zostały faktycznie wdrożone, a dokumenty są stosowane w praktyce? Czy na pewno rozumiesz, na czym polega zapewnienie zgodności z RODO?

Częsty scenariusz jest taki, że niezrozumiała dokumentacja leży w szufladzie i czeka na kontrolę, bo nikt nie ma chęci ani czasu, by faktycznie zająć się sprawą. Rejestr czynności nie jest aktualizowany (o ile w ogóle został wypełniony), rejestr naruszeń świeci pustkami. RODO w firmie ma się dobrze, bo pracownicy opowiadają o nim kawały, ale tak naprawdę nie mają o niczym pojęcia.

Oto najczęstsze zaniedbania, które zaobserwowałem: brak osoby odpowiedzialnej, której zapewniono by choćby podstawowe szkolenie z RODO; przerzucenie odpowiedzialności za RODO na barki księgowej czy księgowego, ewentualnie specjalisty od HR-u albo – i tak już przeciążonego – działu compliance. Wzory klauzul lub umów nadal leżą w szufladach i nie są załączane do umów. Pracownicy opowiadają kawały o RODO, ale nie wiedzą, które z procedur RODO dotyczą ich stanowiska, jak powinna wyglądać dokumentacja wychodząca z ich stanowisk, które klauzule i umowy trzeba załączać do dokumentów.

Czy któryś z tych przypadków brzmi znajomo? Jeśli tak, znów mam dobrą i złą wiadomość. Zła jest taka, że – nazwijmy rzecz po imieniu – nie wdrożyłeś RODO, przez co narażasz się na odpowiedzialność administracyjną oraz cywilną.

Ryzykujesz także utratą dobrego wizerunku wśród Twoich klientów. Świadomość ochrony danych osobowych rośnie, a wraz z nią oczekiwania. Szkoda byłoby je zawieść.

Dobra wiadomość jest taka, że jeśli na pewnym etapie podjąłeś trud w celu wdrożenia w swojej organizacji RODO, to połowę pracy masz za sobą, nawet jeśli proces nie został zakończony.

Teraz wystarczy przeanalizować to, czym dysponujesz, i co należy zrobić, by dokończyć wdrożenie RODO. Przy tej okazji warto oczywiście przeprowadzić ponowny audyt i dostosować wdrożenie do aktualnego stanu przetwarzania. Dokumenty przygotowane w maju 2018 roku z dużym prawdopodobieństwem są przynajmniej
częściowo nieaktualne.

Dokumentacja RODO na wyrost

A może – co nierzadkie – dokumentacja RODO jest niedostosowana do skali Twojego biznesu? Zbyt długie i skomplikowane dokumenty pełne są nic nieznaczących frazesów, bo wiadomo – im dłużej, tym lepiej.

W takim przypadku opracowane procedury przerastają możliwości zastosowania ich w Twojej firmie. Chyba że specjalizujesz się we wdrażaniu RODO… A jeśli nie, to prawdopodobnie żaden z pracowników nie chce zbliżyć się do niezrozumiałych materiałów, pochłaniających mnóstwo energii.

Efekty? Całkowity brak stosowania procedur RODO. Taka sytuacja naraża Cię na odpowiedzialność administracyjną i cywilną. Dokumentacja i procesy RODO powinny być użyteczne. Nawet najlepsze dokumenty nie uchronią Cię przed konsekwencjami, jeśli nie są stosowane niezależnie od przyczyny.

Rozwiązaniem jest uproszczenie i skrócenie dokumentacji tak, by oddawała specyfikę Twojego biznesu. Skomplikowane, nieżyciowe papiery trzeba zamienić w praktyczne narzędzie, które realnie pomoże Ci dochować zgodności z zasadami ochrony danych osobowych. Zapewniam, że to prostsze, niż się spodziewasz.

RODO w rękach firmy zewnętrznej

Wreszcie może jest tak, że nie mogąc poradzić sobie z RODO we własnym zakresie, zleciłeś usługę wdrożenia firmie zewnętrznej? Takie rozwiązanie jednak nie zawsze gwarantuje realne wsparcie w zakresie dopełnienia obowiązków związanych z ochroną danych osobowych.

Co może stać na przeszkodzie? Słaba komunikacja między Tobą a usługodawcą lub nieodpowiednio dobrany zakres usług. W konsekwencji o pełnym wypełnieniu ciążących na Tobie obowiązków wynikających z RODO często nie może być mowy, gdyż zewnętrzny inspektor ochrony danych (IOD) nie stanowi dla Ciebie realnego wsparcia.

Przyjrzyj się szczegółom współpracy ze specjalistą wdrażającym RODO w Twojej firmie, abyś nie funkcjonował w złudnym poczuciu bezpieczeństwa.

A więc co dalej z tym RODO?

Choć kurz po wprowadzeniu w życie RODO opadł, wciąż wiele jest do zrobienia w tym zakresie.

Jak widzisz, niezależnie od tego, czy jesteś mikroprzedsiębiorcą, czy większym podmiotem gospodarczym, w każdym przypadku niewdrożenia RODO ryzykujesz utratą reputacji wśród klientów, administracyjnymi karami finansowymi lub innymi sankcjami.

Nigdy nie jest jednak za późno, aby zapewnić zgodność własnej działalności z RODO, a proces wdrożenia wcale nie musi być trudny i czasochłonny.

Masz pytania albo potrzebujesz wsparcia? Z przyjemnością odpowiem i pomogę.

Share on facebook
Share on linkedin

Jeżeli mają Państwo dodatkowe pytania, prosimy o kontakt.

Mogą Cię zainteresować:

]]>
Co z tą linią bezpośrednią? – część II https://www.frackowiaklaw.pl/co-z-ta-linia-bezposrednia-czesc-ii/ Thu, 27 May 2021 09:07:18 +0000 https://www.frackowiaklaw.pl/?p=543

Co z tą linią bezpośrednią? – część II

Z czym mamy problem?

Jak zaznaczyłem kończąc pierwszą część serii wpisów poświęconych linii bezpośredniej, choć wydaje się ona doskonałym narzędziem do bezpośredniego zaopatrywania odbiorcy w energię elektryczną pochodzącą ze zlokalizowanej po sąsiedzku instalacji OZE, w praktyce jest to bardzo trudne.

I część: kliknij tutaj

Otóż linię bezpośrednią można wybudować jedynie po uzyskania uprzedniej zgody Prezesa URE (art. 7a ust. 4 PE). Zgoda jest wydawana przy uwzględnieniu ustawowych przesłanek, tj.:

1) wykorzystania zdolności przesyłowych istniejącej sieci gazowej lub sieci elektroenergetycznej;
2) odmowy świadczenia usług przesyłania lub dystrybucji paliw gazowych lub energii elektrycznej istniejącą siecią gazową lub siecią elektroenergetyczną podmiotowi występującemu o uzyskanie zgody oraz nieuwzględnienie złożonej przez niego skargi na tę odmowę.

Wskazane przesłanki uzyskania zezwolenia na budowę linii bezpośredniej nie zostały sformułowane w kategoryczny sposób. Prezes URE ma w tym zakresie określony zakres luzu decyzyjnego. W szczególności redakcja przepisu pozwala postawić tezę, że Prezes URE nie jest tymi przesłankami na tyle związany, że w braku ich spełnienia musi zawsze wydać decyzję odmowną.

Jak się wydaje, Prezes URE biorąc pod uwagę całokształt okoliczności mógłby mimo wszystko taką zgodę wydać. Wszakże zezwolenie jest udzielanie nie po spełnieniu wymienionych przesłanek, ale po ich uwzględnieniu.
Problem jednak jest w tym, że w praktyce Prezes URE z przyznanego mu w ramach tego przepisu luzu decyzyjnego nie korzysta i tego rodzaju zgód w ogóle nie wydaje. Taki stan rzeczy ogranicza zaś swobodny rozwój lokalnych źródeł energii, a tym samym generalnie rzecz ujmując nie przyczynia się
do rozwoju nowoczesnego systemu rozproszonych źródeł energii w Polsce.

Informacja Prezesa URE ws. umów PPA: kliknij tutaj 

W wielu przypadkach bowiem to właśnie możliwość skorzystania z linii bezpośredniej łączącej jednostką wytwórczą z odbiorcą okazuje się najprostszym i finansowo najkorzystniejszym wariantem sprzedaży energii
elektrycznej przez wytwórcę bezpośrednio do wytwórcy.

Sytuacji związanej z realizacją projektów zakładających bezpośrednią dostawę energii elektrycznej bynajmniej nie poprawiła ostatnia nowelizacja przepisów Prawa energetycznego, ani informacja Prezesa dotycząca prób obchodzenia przepisów prawa w umowach typu Power Purchase Agreements, o czym będzie szerzej mowa w kolejnym wpisie.

Dlaczego tak się dzieje?

Przepisy dotyczące linii bezpośredniej dla energii elektrycznej zostały wprowadzony do PE w wyniku implementacji postanowień trzeciego pakietu energetycznego, a konkretnie art. 34 dyrektywy 2009/72/WE.

Regulacja ta pozostawiła ustawodawcom krajowym stosunkowo szerokie pole do implementacji. W szczególności przepis nie zobowiązywał do wprowadzenia rozwiązań, które faktycznie ułatwiałyby zaopatrywanie za pomocą linii bezpośredniej. Istotne było tylko przewidzenie takiej możliwości, przy czym dopuszczalne było uzależnienie budowy linii bezpośredniej od spełnienia określonych przesłanek. Mając swobodę w tym zakresie, polski ustawodawca zdecydował się wprowadzić najbardziej rygorystyczne uregulowanie, na które pozwala art. 34 dyrektywy 2009/72/WE (analogiczną regulację zawiera art. 7 nowej dyrektywy (UE) 2019/944).

Należy przy tym podkreślić, że przepisy żadnej z tych dyrektyw nie zobowiązywały do wprowadzenia do przepisów krajowych tak daleko idącego ograniczenia możliwości budowy linii bezpośredniej. W tamtym czasie jednak polski ustawodawca miał inne priorytety i z pewnością nie należał do nich rozwój energetyki rozproszonej.

Jak jest w innych krajach?

W powyższym kontekście warto zauważyć, że nie wszystkie kraje UE zdecydowały się wdrożyć wspomniane przepisy dyrektywy 2009/72/WE w taki sposób, jak uczyniła to Polska.

Dla przykładu, w Wielkiej Brytanii dla budowy linii bezpośredniej, zwanej tam private wire, nie jest konieczne uzyskanie specjalnej zgody a co więcej, większość tego rodzaju projektów podlega ogólnym wyłączeniom spod obowiązku uzyskania koncesji (Distribution Class Exemptions).

Podobnie jest w Niemczech, gdzie niemiecka ustawa energetyczna przewiduje jedynie, iż linie bezpośrednie (Direktleitung) podlegają określonym warunkom technicznym. Brak jest jednak wymogu uzyskania pozwolenia dla realizacji takiej inwestycji.

Również w Austrii na poziomie ustawodawstwa krajowego przewidziano, że przepisy wykonawcze na poziomie poszczególnych landów muszą przewidywać możliwość budowy i obsługi linii bezpośrednich (Direktleitung). W wykonaniu tego przepisu np. w prawie energetycznym landu Salzburg przewidziano, że wytwórcy mają prawo do budowy i eksploatacji linii bezpośrednich, a przepis nie wprowadza żadnych dodatkowych ograniczeń czy wymogów w tym zakresie. Analogicznie kwestię tę uregulowano w prawie energetycznym Tyrolu.

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Jeżeli mają Państwo dodatkowe pytania, prosimy o kontakt.

Mogą Cię zainteresować:

]]>
Co z tą linią bezpośrednią? – część I https://www.frackowiaklaw.pl/co-z-ta-linia-bezposrednia-czesc-i/ Wed, 05 May 2021 11:09:43 +0000 https://www.frackowiaklaw.pl/?p=531

Co z tą linią bezpośrednią? – część I

Wstęp

No właśnie co z nią? Przecież uregulowania dotyczące linii bezpośredniej znajdują się w przepisach prawa energetycznego od dawna. Co więcej, osobiście nie znam przypadków, w których taka linia zostałaby wybudowana. Czy jest więc w ogóle nad czym się pochylać? Uważam, że tak, a pytanie postawione w tytule wraca do mnie jak bumerang ilekroć spotykam się z kolejnym projektem, w szczególności dotyczącym inwestycji w odnawialne źródła energii („OZE”), który aż prosi się o realizację za pośrednictwem linii bezpośredniej. Postanowiłem więc przyjrzeć się sprawie i spróbować w krótkiej serii wpisów odpowiedzieć na pytania , czym jest linia bezpośrednia, do czego może być przydatna, z czym mamy aktualnie problem, czy podobnie sprawa ma się za granicą, i wreszcie czy jest potrzeba oraz prawna możliwość wprowadzenia zmian legislacyjnych w tym zakresie.

Co to jest linia bezpośrednia i po co nam ona?

Na pierwszy ogień biorę samą instytucję linii bezpośredniej, czym jest i do czego może być przydatna.

Zgodnie z definicją zawartą w art. 3 pkt 11 f) prawa energetycznego („PE”) linia bezpośrednia oznacza linię elektroenergetyczną łączącą wydzieloną jednostkę wytwarzania energii elektrycznej bezpośrednio z odbiorcą lub linię elektroenergetyczną łączącą jednostkę wytwarzania energii elektrycznej przedsiębiorstwa energetycznego z instalacjami należącymi do tego przedsiębiorstwa albo instalacjami należącymi do przedsiębiorstw od niego zależnych.

Przekładając powyższą definicję na bardziej strawny język można powiedzieć, że dzięki linii bezpośredniej możliwe jest bezpośrednie dostarczanie energii elektrycznej od wytwórcy do odbiorcy, tj. z pominięciem transportu wytworzonej energii elektrycznej siecią elektroenergetyczną. W rezultacie możliwe staje się uniknięcie formalności i opłat związanych z przyłączeniem instalacji wytwórczej do sieci elektroenergetycznej i ponoszenia opłat związanych z transportem energii do odbiorcy. Z drugiej strony oczywiście inwestor musi ponieść koszt budowy linii bezpośredniej we własnym zakresie, bez partycypacji w kosztach przedsiębiorstwa sieciowego.

Dopóki nie nastąpił w Polsce boom na rozproszone instalacje OZE, dopóty temat linii bezpośredniej jako alternatywnego sposobu dostarczania energii elektrycznej do odbiorcy pojawiał się w praktyce stosunkowo rzadko. Sytuacja uległa jednak zmianie ostatnio, gdy coraz więcej odbiorców, szczególnie przemysłowych, świadomych zalet związanych z pokryciem własnego zapotrzebowania energią elektryczną z OZE (obniżenie opłat za energię elektryczną, dążenie do minimalizacji śladu węglowego i włączenie się w pozytywnie odbierany społecznie eko trend) rozważa nabycie energii z instalacji OZE zlokalizowanej w bezpośrednim sąsiedztwie na zasadzie korporacyjnej umowy sprzedaży energii (corporate PPA). Tego typu projekty w wielu przypadkach aż proszą się realizację w oparciu o linię bezpośrednią, która wydaje się najlepszym rozwiązaniem (w szczególności w połączeniu z lokalnym magazynem energii).

W teorii mogłoby się więc wydawać, że jest to rozwiązanie idealne właśnie dla tego rodzaju projektów. Praktyka jednak pokazuje, że wcale nie jest to takie proste, o czym będzie mowa w kolejnych wpisach.

 

Jeżeli mają Państwo dodatkowe pytania, prosimy o kontakt.

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Mogą Cię zainteresować:

]]>
Nowe podmioty objęte ochroną konsumencką już od 1 stycznia 2021r. https://www.frackowiaklaw.pl/nowe-podmioty-objete-ochrona-konsumencka-juz-od-1-stycznia-2021r/ Tue, 10 Nov 2020 08:30:57 +0000 https://www.frackowiaklaw.pl/?p=404

Nowe podmioty objęte ochroną konsumencką już od 1 stycznia 2021 r.

Od kiedy?

Z dniem 1 stycznia 2020 r. wejdą w życie uchwalone jeszcze w lipcu 2019 r. przepisy rozszerzające ochronę konsumencką na niektóre osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą. Pierwotnie nowe przepisy miały wejść w życie 1 czerwca 2020 r. Termin ten został jednak przesunięty na 1 stycznia 2021 r. w związku pandemią COVID-19. Nowe przepisy będą stosowane do umów zawieranych po tej dacie. 

Co się zmieni?

Definicja konsumenta nie ulega zmianie. Zmienia się jednak podejście do ochrony osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą. Zgodnie z art. 3855 KC przepisy dotyczące konsumenta, zawarte w art. 3851-3853będą stosowane do osoby fizycznej zawierającej umowę bezpośrednio związaną z jej działalnością gospodarczą, gdy z treści tej umowy wynika, że nie posiada ona dla niej charakteru zawodowego, wynikającego w szczególności z przedmiotu wykonywanej przez nią działalności gospodarczej, udostępnionego na podstawie przepisów o Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej. Ponadto, zgodnie z art. 38a ustawy o prawach konsumenta, do takiej osoby będą stosowane przepisy o odstąpieniu od umowy. 

Dla przykładu, hydraulik kupujący rury nadal będzie przy takiej transakcji kupna traktowany jak przedsiębiorca. Ten sam hydraulik jednak, kupując np. drukarkę lub czajnik elektryczny także w celu wykorzystywania ich przy prowadzeniu działalności gospodarczej, będzie podlegał ochronie zgodnie z nowymi przepisami. 

Jakie będą konsekwencje?

Niektóre z przepisów, stosowanych dotychczas wyłącznie w relacji z konsumentami, znajdą zastosowanie także w relacjach z osobami fizycznymi zawierającymi umowę bezpośrednio związaną z jej działalnością gospodarczą, gdy z treści tej umowy wynika, że nie posiada ona dla niej charakteru zawodowego. 

W relacji z takim przedsiębiorcą zastosowanie znajdą więc przede wszystkim przepisy dotyczące niedozwolonych postanowień umownych. Ponadto zastosowanie znajdą przepisy dotyczące rękojmi za wady stosowane w stosunku do konsumenta. Taki przedsiębiorca będzie mógł także odstąpić od umowy zawartej na odległość w terminie 14 dni od otrzymania towaru i będzie należało go o takim prawie pouczyć. 

Co należy zrobić?

Do 1 stycznia 2020 r. przedsiębiorcy zawierający umowy z takimi osobami fizycznymi, powinny w szczególności: 

  • dokonać przeglądu wzorców i formularzy umownych, regulaminów (w tym sklepów internetowych), ogólnych warunków umownych i procedur stosowanych w relacjach z osobami fizycznymi prowadzącymi działalność gospodarczą pod kątem ich dostosowania do nowych przepisów; 
  • rozszerzyć stosowanie w stosunku do takich osób niektórych postanowień umownych odnoszących się dotychczas wyłącznie do konsumentów; 
  • wyłączyć stosowanie w stosunku do takich osób postanowień dedykowanych dotychczas przedsiębiorcom, które mogłyby zostać uznane za niedozwolone. 

Przedsiębiorcy chcący skorzystać z rozszerzonej ochrony zgodnie nowymi przepisami powinni z kolei przyjrzeć się ujawnionemu w CIDG przedmiotowi prowadzonej przez siebie działalności. Zbyt szerokie ujęcie przedmiotu działalności może bowiem pozbawić ich ochrony w ramach umów zawieranych bezpośrednio w związku z prowadzoną działalnością gospodarczą, ale niemających dla nich charakteru zawodowego.

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Jeżeli mają Państwo dodatkowe pytania, prosimy o kontakt.

Podstawa prawna 

Kodeks cywilny. 

Ustawa z dnia 30 maja 2014 r. o prawach konsumenta. 

Ustawa z dnia 31 lipca 2019 r. o zmianie niektórych ustaw w celu ograniczenia obciążeń regulacyjnych. 

Ustawa z dnia 31 marca 2020 r. o zmianie ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z  zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem covid-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych oraz niektórych innych ustaw przewidziała wejście w życie nowych przepisów od 1 stycznia 2021 r. Przepisy te będą stosowane do umów zawieranych po tej dacie. 

Mogą Cię zainteresować:

]]>